San Francisco na piechotę
Dziś Amerykańskie sniadanie: bekon i jajka sadzone. Poprawilismy jeszcze
owsianką i gotowi do drogi. Mieszkamy prawie nad oceanem, przeszliśmy przez
ulicę i jesteśmy. O raju, ale szeroka ta plaza… A jak zimno, chyba z 10 stopni.
Wszyscy w kurtkach bo wieje tak, ze hej. Pokręcilismy się w ta i tamtą, i ruszyliśmy
do miasta. Wsiedlismy do jakiegoś autobusu na gapę, gdzieś w stronę centrum. w
połowie drogi wysiedliśmy na kawe do Starbucksa i zdecydowaliśmy resztę drogi pokonać
pieszo. Fajnie było, domki piękne, uliczki strome (podobało nam się bo cały
czas szliśmy w dół). Postanowilismy sobie urozmaiciś droge i pokluczylismy
trochę. W końcu wszystkie ulice sa pod katem prostym (przynajmniej na mapie),
więc jakoś trafimy. I tak trafiliśmy na Eddy street, gdzie mielismy iść prosto
do Powell Street w centrum. Ale to była ulica – sami bezdomni i ciemne typy,
latynosi i murzyni, paru świrów, narkomani. W tym wszystkim nawet posterunek
policji nam nie pomógł, wcale nie czuliśmy się bardziej bezpieczni. Szlismy
bardzo szybko, i z każdym krokiem cały urok miasta pryskał. Ani uliczki, ani
ładne domki nas nie zachwycały. Chcielismy już wracac do domu…. W sumie nic się
nie stało, trafiliśmy do centrum nietknęci, ale nigdy nie wiadomo co takim
przyjdzie do głowy. W Kalifornii dozwolona jest marihuana „dla celów
leczniczych”, więc wszędzie gdzie przechodziliśmy czuć było trawą. W sumie to
niezłe życie takiego bezdomnego – świat i tak widzi w kolorowych barwach.
Wiekszy problem jest z tymi psychicznie chorymi, bo ich się nie leczy i nie
zamyka w żadnych zakładach opieki. Wiadomo, służba zdrowia kosztuje, a to
bezdomni, więc nieubezpieczeni. Skoro tak, to nikt ich za darmo leczyć nie będzie.
Więc chodzą tacy po ulicach, i nic się z tym nie robi…
ocean był, a jakże - bardzo szeroki
wszystkie ulice w San Francisco pod kątem ostrym
słynne tramwaje linowe - nie mają silnika a jeżdżą, gdy się przyczepia do liny, które obracają się pod szynami
Później było już znacznie lepiej. Trafiliśmy na Union Square (taki
centralny plac miast) widzieliśmy obrotnice tramwajów linowych na Powell Street
i poszliśmy do Chinatown. Tam trafiliśmy na jakieś chińskie święto, bo ludzi i
straganów było pełno. Pokręciliśmy się trochę, zjedliśmy w lokalnej chińskiej knajpie
(może mało lokalna, skoro w Ameryce:) i zrobiło się bardzo późno. Pobiegliśmy
szybko do dzielnicy biznesowej aby zobaczyć z bliska budynek Transamerica
Piramide, którym zachwycał się Bartuś. To najwyższy budynek w San Francisco, a
jest szczególny bo zbudowano go tak by był odporny na wstrząsy. Ach, jeszcze
koniecznie maszynownie tramwajów linowych, tam zgubiłam Bartusia, bo był w
maszynowni:) Przejechalismy się tez takim wagonikiem, ale miny mielismy nietęgie,
bo droga krótka, a haracz jak bilet całodobowy. Trzeba było iśc piechota… Na
koniec jeszcze raz widok na kręta uliczkę Lombard Street (tym razem z poziomu
pieszego) i zakonczylismy dzień w Zatoce Rybaków (Fishermens Wharf). Bardzo
komercyjnie i plastikowo. Sprobowalismy miesa kraba od chinczyka i poszliśmy oglądac
lwy porskie przy doku nr 39. Wiało strasznie, zimno nam się zrobiło, a do domu jeszcze ponad
godzine. Wróciliśmy zmeczeni, ale już przynajmniej bez przygód. Na plaże już nie
poszliśmy bo wiało strawszliwie od oceanu. To może jutro??
wejscie do chinskiego miasta
Bartuś szybko sie tam zadomowił i znalazł nowych kumpli
chinski jarmark w amerykanskim miescie
to ten Transamerica Piramide
mkniemy tramwajem linowym
gwozdz programu - maszynownia (a raczej "linownia") tramwaju linowego, tam się pogubilismy, chociaz wcale duże to nie było
zwyczajna niezwyczajna ulica - łatwiej schodzic:)
parkowanie to sztuka - nakaz parkowania pod kątem prostym, bo inaczej zjadą na dół
kręta Lombard Street z dołu (ale podejscie był strasznie strome)
swieza rybka robiona na miejscu w Fishermens Wharf - chociaz nie wiem czy nie podpucha, bo troche zbyt pomaranczowy ten łosoś
krabiki i langusty - jeszcze się ruszają, ale przygotowane już do jedzenia
Alcatraz - najcięzsze więzienie w USA
Pier 39 - reprezentacja lwow morskich w centrum miasta
Komentarze
Prześlij komentarz