WAKACJE W CHICAGO

To nie Photoshop. To Szikago:)

U nas ostatnio cisza w eterze, bo ... byliśmy na wakacjach:) Zostaliśmy wprawdzie w Chicago, a Bartek chodził do pracy, ale spojrzeliśmy na miasto z zupełnie innej, bo turystycznej perspektywy. A wszystko za sprawą pierwszych odwiedzin z Polski:) Mieliśmy 2 rezolutne kompanki do przygód, więc miasto było nasze! I wiecie co? Chicago jest jeszcze piękniejsze niż myśleliśmy:) 

Chociaż zdania są podzielone. W internecie pełno opinii, że w Chicago nie ma co robić i dłużej niż na 1 dzień nie ma co zostawać. Że turyści nie mają tu czego szukać. W końcu samo miasto określa się raczej mianem biznesowym, a nie turystycznym (może niech tak zostanie, więcej miejsca dla nas i mniejsze kolejki, jupii) Co więcej sami przed wylotem o mieście słyszeliśmy raczej negatywne, względnie neutralne opinie. W głowie mieliśmy też obraz innych amerykańskich miast, co więcej nie jesteśmy entuzjastami Hameryki, więc nie obiecywaliśmy sobie po Chicago zbyt wiele.  Dodatkowo Kamil straszył nas polarnym zimnem:) I to akurat był fakt - jest zimno. Tak się złożyło, że zwiedzanie przypadło na pierwszy atak zimy i odczuwalną temperaturę -20 stopni (jestem w Celsjuszach). Zakupy i zwiedzanie w Stanach zaczęłam więc od puchowej kurtki do ziemi i wełnianej czapki. Pomogło:) ...bo zrobiło się cieplej:)

Nie wiem, kto pisze te wszystkie opinie, ale jak to w życiu bywa, na koniec warto sprawdzić samemu. Ja w dalszym ciągu jestem zauroczona Chicago i mogę stwierdzić, że w tydzień z pewnością nie udało mi się wszystkiego zobaczyć, zjeść czy przeżyć z perspektywy turysty.  A już na pewno nie udało się odpocząć i zrobić tego na spokojnie. Nie wiem jak dziewczyny to przeżyły, bo to była zdecydowanie codziennie dwu-etatowa praca:) Dodatkowo nam było łatwiej, bo co nieco już ogarniałam. Więc jak można mówić o zamknięciu tego wszystkiego w jednym dniu? No cóż, wszystko można, ale z dużą stratą:)

Nie wiem kiedy zleciał cały tydzień, było intensywnie. Myślę, że jest wiele atrakcji i tego co można, a nawet trzeba zrobić w Chicago nie sposób wymienić. Nawet jak jest zimno, jest ekstra:) Jewśli planujecie wyjazd do Chicago to warto dorzucić kilka punktów do listy:
  • Po pierwsze trzeba ZWIEDZAĆ. Tak, tak, i może nie ma tu zabytków w rozumieniu europejskim (jak cos jest stare i zabytkowe w stanach to najpewniej ma 60-80 lat. Jeśli coś jest jeszcze z XIX wieku jest prawie jak relikwia), ale zdecydowanie są tutaj miejsca warte odwiedzenia. Te opisane poniżej to atrakcje na cały dzień, i nie planowałabym upchnąć w grafik więcej. Pewnie można zobaczyć je szybciej, może nie wszystko będzie dla wszystkich równie ciekawe (więc niby można ominąć), ale już sam fakt, że te obiekty są ogromne sprawia, że po 3 godzinach chodzenia po prostu ma się już wszystkiego dosyć. I kolejny pokaz delfinów nie jest w stanie tego zmienić:) Wiem co mówię, bo z braku czasu jednego dnia odwiedziłyśmy muzeum i planetarium. To było kuszące, bo były blisko siebie, no i w sumie ile można siedzieć w muzeum? Można:) jak jest ciekawe i zimno za oknem, to można. Dodatkowo perspektywa odległości w Chicago jest naprawdę myląca. To pewnie przez wysokość budynków, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni. Widzę w oddali obiekt i szacuje go na 5 minut piechotą. Zazwyczaj jest 23. Wiec jednak nie tak blisko... 
Najważniejsze atrakcje w Chicago pod dachem. Świetna opcja na szikagowskie mrozy. Polecam wszystkie!
    • akwarium Shedd Aquarium - to nie takie zwykłe akwarium. Do 2005 roku było to największy obiekt tego typu na świecie. Ilość ryb i akwenów jest zdumiewająca. Są oczywiście delfiny, rekiny, pingwiny i inne ryby wszelkiej maści. Dla mnie największą atrakcją były bieługi. Jedne z mniejszych wielorybów, a młode, które przychodzi na świat ma 80 kg. Oprócz tego w akwarium jest wiele innych atrakcji edukacyjnych: karmienie rybek, lekcje biologi  i historii, kino 3D, pokazy delfinów, fok, pingwinów. Gra i buczy. Na koniec sklepik. Wyszłam jak z pralki:)
W USA wszystko z rozmachem. Budynek z 1930, wiec może dlatego taki imperialny styl. Wejście jak do gmachu sądu najwyższego:)

Fajne to akwarium, nawet sklepik nam się podobał. Ciekawe kto w tym roku dostanie taką czapkę pod choinkę. Kamil zrobiłeś już losowanie?
Są i rybki

Bieługi występują na wolności w obszarach subpolarnych i polarnych głównie w okolicach Morza Arktycznego u wybrzeży Rosji, Kanady, Grenlandii. Stad ich biały kolor - kamuflaż, specjalna budowa głowy do przebijania lodu i brak płetwy grzbietowej aby pływać pod lodem. To ssaki więc oddychają powietrzem.
    • planetarium Adler Planetarium - oprócz pokazów 3D nieba i edukacji o gwiazdach wielką gratką będzie wystawa poświęcona wyprawom kosmicznym i misjom Gemini i Apollo. Jest nawet kapsuła Gemini. Planetarium jest malowniczo położone, wiec warto pokręcić się trochę wokół i porobić zdjęć nad jeziorem. O ile pogoda pozwala i nie zamraża, albo nie wywiewa wnętrzności (mało prawdopodobne)
Houston mamy problem. Wylądowałam na księżycu <wow>

warto pokręcić się tez po parku wokół planetarium. Rano w południe na wieczór, jest ładnie, nawet jak jest zimno (baaardzo zimno)
    • muzeum historii naturalnej Field Museum - tu pewnie można siedzieć z miesiąc, jeśli kogoś zainteresują poszczególne tematy. Największą atrakcją jest autentyczny szkielet tyranozaura. Oprócz tego jest duża wystawa wysuszonych mumii oraz cała masa wypchanych zwierząt. Przeróżnych. Chyba wszystkich. To nawet trochę takie straszne... Widziałam relacje z wypychania słonia. Nie polecam. Zwłaszcza oglądania wypchanych rybek po tym jak się było w akwarium. Też nie polecam. Za to polecam wszelkie wystawy etnograficzne, np. o Indianach (a przepraszam Native Americans czyli "Rodowici Amerykanie" -  przynajmniej zwrócono mi uwagę, że jestem niepoprawna politycznie) o historii Ameryk czy wystawę poświęconą kamieniom kosmicznym i minerałom. Pewnie tego jest więcej, ale nie sposób to ogarnąć. Zdecydowanie atrakcja na cały dzień
Największą atrakcją w Field Museum jest Sue. Prawda że urocza?
    • muzeum sztuki Art Institute - nie udało nam się tam dotrzeć, ale warto zobaczyć  dzieła Seurat, Monet, Picasso czy innych znanych, których ja nie znam, ale chętnie poznam:) Jak się wybiorę to opiszę wrażenia, (specjalnie dla Ciebie Basiu:) Z kartą rezydenta mam darmowe dni zwiedzania, więc na pewno tam będę!
    • muzeum techniki Science & Industry Museum - coś jak nasze muzeum Kopernika tylko większe. Tez nie dotarłyśmy, i tez warto, i na 1 dzień:)
    • muzeum historii Chicago - Nie dotarłam, ale mam na liście. Na razie zaliczyłam przedsionek z oldskulowym samochodem i innymi gadżetami z lat 60 (pewnie najstarsze okazy w okolicy). Warto, ale brakło czasu. Zdecydowanie 1 dzień.
  • Po drugie trzeba SPRÓBOWAĆ lokalnych specjałów. Nie tylko "deep dish pizza" w Giordano's lub zdecydowanie lepszym Pizzeria Uno, czy "hotdogi chicago style" z Portillo's, ale tez lokalne donuty jak np te ze Stan's Donuts, pankejki i gofry w jednej z lokalnych  śniadaniowni jak np w Lou Michells, hamburger (klasyk) może być McDonald (dla wielbicieli wrażeń i sprawdzania "czy u nas jest taki sam") lub lokalny bar w wielkimi burgerami. A czasem trafi się coś od czapy, jak krewetki w knajpie Foresta Gumpa "Bubba Gump Shrimp Co". Zrobiłam się głodna. Nie wymieniam dalej.Tak, jest tego więcej:)

Kto nie oglądał Foresta Gumpa? A kto pamięta biznes krewetkowy Foresta? W tej knajpie zjemy krewetki. Duuużo krewetek

Typowe amerykańskie sniadanko. Już mi się znudziły naleśniki i gofry, więc dziś jajka. Po benedyktynsku. Porcja jak dla 5ciu chłopa

Taki własnie jest. Hamburger. Bez upiększeń. Duży i niezdrowy. Najlepszy. I nie z Maca:P

  • Po trzecie trzeba IŚĆ NA ZAKUPY. Można w centrum na Magnificent Mile (główna ulica zakupowa w mieście), można wejść do jednego z domów towarowych jak Macy's, można jechać do outletu jak ten w Rosemont. Nie ważne gdzie, ważne, żeby upolować zniżki:) Każdy dzień jest dobry na wyprzedaż, albo z okazji dnia nauczyciela, albo wyprzedaż w środku sezonu, albo z okazji tego ze za 2,5 tygodnia jest Czarny Czwartek. Do tego nigdy nie wiadomo jaka będzie finalna cena. I nie chodzi tu o dodatkowy podatek (na odzież trzeba przyjąć ok 11%). Zazwyczaj jest jakaś wyprzedaż na cały asortyment, potem dodatkowa promocja  "kupisz 2 to 3cia za 50%," potem jak zapiszesz się do newslettera to dostaniesz jeszcze 15%, a na koniec jak masz kupon z innego sklepu to dodatkowa zniżka 15%. Rabaty i kupony w Stanach łączą się:) to lubimy. Levisy z 50 na 19 dolarów. Kurtka z 230 na 150, markowe bluzy z 70 na 30. I zawsze byłam mile zaskoczona przy kasie, że mam jeszcze taniej niż myślałam:)
Z zakupami trzeba uważać. Wiadomo, ze kurtka musi być ciepła i dodatkowo przetestowana na mrozy. Bez tego nie kupuję!
A w sklepie Disneya oryginalne bombki. Poznajecie tego pluszaka?

Tutaj tez sa świateczne ryneczki. Bardzo okazałe, ręcznie robione bombki przywożone z Niemiec...

Jak zakupy to Apple. Zawsze są tu tłumy. Co ciekawe nie ma typowych kas. Chcesz kupić Iphone 11 pro za 999 dolarów plus tax? Poczekaj w kolejce. Zapisujesz się na listę (!) i jak ktoś będzie wolny to do Ciebie podejdzie. 
  • Po czwarte ZGUBIĆ SIĘ w mieście. Samo Downtown jest co najmniej na 1 dzień chodzenia. Tony wieżowców, ciekawych budynków, inna architektura,  rzeka w mieście, zwodzone mosty. Inne sklepy, wystawy, ludzie, inne samochody. Oprócz tego dużo parków i zieleni, nie wspominając już o jeziorze, które jest atrakcją samą w sobie. Spacer po plażach i alejach, odwiedzenie chociaż najważniejszych parków jak Millenium Park z Fasolką czy Lincoln Park z Zoo to kolejne 2 dni. No i największa atrakcja Navy Pier - monstrualne molo. To miejsce gdzie się wraca. A to akurat  wszystkie darmowe atrakcje:)
Wszystkie Fasolki łączcie się!

  • Po piąte trzeba zobaczyć MIASTO Z GÓRY Z perspektywy 100 pięter nabiera się trochę dystansu. Jest kilka opcji, a te najpopularniejsze to SkyDeck w Willis Tower (koszt jakieś 25 $) lub 360 Chicago w Hancock Center (podobny koszt). Moim ulubionym miejscem jest bar/restauracja Signature Room w Hancock Center (nawet powyżej platformy widokowej). Tam za cene biletu mamy unikatowe miejsce przy oknie i drinka lub deser. Najlepsze widoki z damskiej toalety. Nie do ogarnięcia.
Widok z toalety. Mogłabym taki mieć w domu. Warto iść do baru, żeby znaleźć taki widok w łazience

  • Po szóste warto WYJECHAĆ POZA CENTRUM, aby podziwiać wieżowce z perspektywy. Polecam zdecydowanie podróż łódeczką Watertaxi do Chinatown. Sprawdzałam nawet gdy dookoła było 0 stopni - jest okej i nawet można zdjęcia robić. Chinatown to wyprawa sama w sobie, ale o tym już pisałam. W drugą stronę trzeba wybrać się do Lincoln ZOO. Można tam spędzić cały dzień. Są misie polarne!
Schemat trasy Watertaxi Chicago. Niestety w zimę może być zamknięte
Ahoj tam na lądzie. Mamy szczęście, łódki jeszcze pływają!

Co nowego w Chinatown? Ostatnio nie trafiłam do lokalnej dukierni. Wszystko dobre, czasem dziwne. Trzeba próbować:)

  •  Po piąte przez dziesiąte tego jest cała masa... uważam, że trzeba:

    • spróbować kawy w Stabucksie, a potem przelewowej z wielką dolewką w lokalnej śniadaniowni. Niedawno otworzyli na Michigan Avenue największego Stabucksa na świecie z własną palarnią. Kolejki na 3 dni stania, pójdę jak się przeludni, mam czas:)
    • iść do lokalnego supermarketu. Przy pierwszej wizycie można dostać oczopląsu. Poraża ilość i wielkość. Wszystko inne. Mało marek, które znamy z Europy. Gratka dla etnografów i polujących na jedzeniowe pamiątki:) 
    • wejść do jednej z tych sportowych knajpek i spróbować ogarnąć o co chodzi w futbolu amerykańskim. Powodzenia!
    • poczuć bluesa do Chicago. To miasto stoi bluesem. My byliśmy w House of Blues Chicago, ale takich miejsc jest wiele
    • zobaczyć gdzie zaczyna się legendarna trasa Route 66. Bo zaczyna się w Chicago!
    • przejechać się metrem i the loop. Zawsze się zastanawiam czy te stalowe konstrukcje wytrzymają.A zobaczyć stalowy rozjazd na wysokości pierwszego pietra i wysiąść na drewnianą (!) platformę - bezcenne
Tu wszystko się zaczyna. Route 66. Pojedziemy, pojedziemy. Niech się tylko cieplej zrobi!

House of Blues. Z muzyką na żywo. Bez biletów, bez kolejki. Lubię.

Mogłabym tak długo, ale lepiej dodam trochę zdjęć. To piękne miasto. Podobno zimą nie zachęca, ale mam już ciepłą kurtkę. Damy radę! Jest jeszcze tyle do odkrycia. Mecz koszykówki, baseballa, NHL, teatr szekspirowski, rejsy statkiem, kąpiel w jeziorze, wycieczki rowerowe, a co tydzień są tu inne wydarzenia. Własnie teraz odbywa się w Chicago Festiwal Filmów Polskich. Za dużo na 1 małą głowę. Idę na śniadanie. Do usłyszenia:)

Komentarze

  1. Jola najlepsze wakacje ever��������Bardzo Wam dziękujemy! Tydzień zleciał w mgnieniu oka zobaczyłyśmy to co chciałyśmy a nawet jeszcze więcej ��������Długa podróż samolotem została szybko zapomniana mega warto przesiedzieć tyle godzin w powietrzu żeby to zobaczyć i spędzić tak miło tydzień :) ☕️Mamy tyle wspomnień, że codziennie coś nowego się przypomina :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra! i jakie piękne zdjęcia mamy:) Chicago rocks!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz