ciągle w drodze do Yellowstone

28.08.2014 czwartek

Doszły nas słuchy z Polski ze jakieś trzęsienie ziemi było w Californi w okolicach Napa Valley. My tu nic nie słyszeliśmy i nami nie zatrzęsło. Nikt o tym też za bardzo nie mówi, bo w tym rejonie to całkiem normalne. Nic nam nie będzie, teraz siedzimy na ogromnym wulkanie, więc to jest dużo bardziej niebezpieczne;)

Nasz motel w Montanie okazał się całkiem niezły. Wygodne duże łózko i nawet było śniadanie. Wszystko wprawdzie strasznie słodkie (do wyboru słodka bułka cynamonowa, słodkie gofry albo słodkie płatki), ale było, więc mogliśmy zacząć dzień z energią. W drogę ruszyliśmy bardzo szybko, bo już o 10, ale zaraz okazało się ze tu jest zmiana czasu, więc była już 11:/ Ja to nie wiem jak my to robimy ze jesteśmy tacy rozlazli… Szybko szybko, i jesteśmy dopiero w połowie trasy do Yellowstone. Zostało nam jeszcze 5 h, więc powinnismy być na 16. Ale… po drodze tyle pięknych widoków, wszędzie chcieliśmy się zatrzymywać, nawet siku robiliśmy o różnych porach. No i nie wiem jak to się stało ze podwoiliśmy czas podróży. W Yellowstone byliśmy przed 8… Ale po drodze napatrzyliśmy się ze hej, fotek mamy jak chińczyki, wszystko z samochodu;) 


W Montanie było górzyście i pagórkowato, ciagle przejezdzaliśmy jakieś mniejsze i większe pasma. Az w końcu dotarliśmy do Rocky Mountains i skręcilismy na Yellowstone. Było tu dużo chłodniej niż w Washington oraz (miła niespodzianka): w Montanie nie naliczają podatku obrotowego więc wszystkie ceny widoczne na metkach były już ostateczne. Wreszcie jakoś normalnie:) Z tej okazji zakupiliśmy kowbojski kapelusz i kubek termiczny i z pamiątkami ruszyliśmy do celu.
no prawie jesteśmy....
przedmieścia Yellowstone

jesteśmy, brama do Yellowstone



W Yellowstone kupiliśmy karnet roczny do parków i na wejściu przywitała nas grupka jeleni. Widzieliśmy tez kozice i pasące się żubry. Dziś nocleg na polu namiotowym, a że okazało się ze Amerykanie właśnie mają „Święto Pracy” to wszystkie miejsca były już dawno zajęte. Trochę się wystraszyliśmy ze będzie problem z kempingiem, ale na szczęście udało nam się zarezerwować jedno z ostatnich miejsc w Mammoth Camping. Kemping a Ameryce to zupełnie inna bajka: każdy ma swoją „działeczkę” miejsce na samochód wielkości ciężarówki, grill stolik i owe miejsce na namiot z odpowiednia przestrzenią. Dlatego też liczba miejsc na kepmingach jest ograniczona. Jakoś nie przypominam sobie aby na polskich polach namiotowych kończyły się miejsca. Stawiają jeden namiot obok drugiego, jak trzeba to piętrowo, ale zawsze się „dopchnie”. Chcieliśmy skorzystać jeszcze z dnia i zobaczyć źródła, ale wygrał rozsądek i w pierwszej kolejności rozstawiliśmy namiot. Był amerykańskiJ 4 osobowy, mieliśmy tez dmuchany materac i pompkę. To była słuszna decyzja, bo ledwo zdążyliśmy go rozstawić zaczęło padać. Chwilę później grzmiało i rozpętała się solidna burza. Nie sądziliśmy ze nasz nowy namiot od razu będzie musiał się sprawdzać w tak ekstramalnych warunkach. Wiało dmuchało, waliło, dudniło czasem nawet chlapało:( Całe szczęście ze Bartuś przymocował linki bo inaczej to by nas zdmuchnęło z tego kempingu. Byliśmy spakowani kompaktowo gotowi w każdej chwili uciekać do samochodu. Aby dodać sobie otuchy i zapomnieć o szalejącej burzy włączyliśmy sobie film do poduszki. Niestety, deszcz zagłuszał dźwięk, więc daliśmy sobie spokój:) 
 supernocleg co zbudowalismy go sami
nasza chatka

z ciekawostek: w USA mozna kupic obrane jajka na twardo sprzedawana w plastiku
z innych ciekawostek: wesołe jest życie staruszka, pewna parka już ledwo chodziła i bliżej im już było do setki, ale dziarsko podróżowali wypasionym kamperem przerobionym z autobusa, a żeby mieli czym z rana po bułki jeździć to sobie jeszcze z tyłu podczepili jakiegoś ogromnego SUVa. sie znaczy praca popłaca

Komentarze