NOWA BRYKA IN AMERYKA

Nareszcie kupiliśmy odtwarzacz płyt CD:)  Kto dziś kupuje odtwarzacze? a kto w podróż na ocean z ograniczonym bagażem zabiera ze sobą ulubione płyty CD? Nooooo.... my! Tak, zgadza się:) Mając ograniczony bagaż i próbując spakować całe swoje życie do 2ch walizek, musieliśmy być bardzo selektywni w swoich wyborach. Trafiły tam tylko najważniejsze i najpotrzebniejsze rzeczy. Oczywiście:) Między innymi płyty. Oł boj! gdzie my mieliśmy głowę:) W każdym razie po roku dorobiliśmy się odtwarzacza do nich! Przy okazji ma on dodatkową funkcję - jeździ:) 



Nowy pełnoprawny członek rodziny. W utrzymaniu miesięcznie wyjdzie nawet drożej niż ja <wow>

Od soboty mamy nowego członka rodziny. Nareszcie własny środek lokomocji! Koniec zawodnej i mało przyjemnej komunikacji miejskiej, koniec jeżdżenia do IKEA piechtobusem (o jaa co to były za czasy, nasza pierwsza wyprawa do IKEA tutaj). Kończy się pewna era. Dorastamy:) Rzeczywiście czuję się, jakbyśmy zdali egzamin dojrzałości z życia w USA i zasłużyli sobie na samochód. Bo tutaj tylko dzieci nie mają samochodu. Te poniżej 16go roku życia. Reszta ma. Samochód w USA jest jak powietrze. Niezbędny. Na każdego członka rodziny przysługuje jeden. Plus dodatkowy na psa. My w tej kwestii byliśmy nieco oporni, ale właśnie nadrobiliśmy zaległości. Hura!

Wyszło całkiem niespodziewanie. Źle to zabrzmiało. W końcu kupno samochodu to nie jest zakup bułek, i nie da się tego zrobić przez przypadek. Chodzi o to, że trochę sami siebie zaskoczyliśmy. Fakt, pojechaliśmy oglądać samochody, ale o kupnie mówiliśmy już od kilku miesięcy. Baa nawet 2 razy byliśmy już w salonie sprzedaży i oglądaliśmy pierwsze okazy. Do tego niezliczone godziny, które Baretek spędził w Internecie szukając najlepszej okazji. To miał być po prostu kolejny dzień poszukiwań. Wynajęliśmy samochód, aby odwiedzić paru dilerów. A wróciliśmy z 2ma samochodami:) Wow, a myślałam, że to się nigdy nie uda. Wiecie jak to jest: nie mogliśmy ustalić budżetu, potem marki, potem rocznika, przebiegu, you name it. I tak od marca.  Oczywiście kupiliśmy nie to co zakładaliśmy, nie w tym budżecie i bez cienia zdrowego rozsądku. Zamiast oglądać silnik sprawdziliśmy czy mamy wygodne siedzenia. I przekonał nas panoramiczny dach. Tak - to był zdecydowanie głos rozsądku. Porysowany zderzak, ale panoramiczny dach. Bierzemy! Miał być 4runner lub jeep wrangler a skończyło się na Nissan Rouge. Hahaha! Klasyk. Na koniec mamy uśmiechnięte ryjki, i to się najbardziej liczy. Po przygodach z suzuki upewniliśmy się tylko, że ma łańcuch zamiast paska rozrządu. Ma:) Więc nie było przeszkód.

Panoramiczny dach przekonał nas, że to ten:)


taki mamy widok z dachu:)


Komentarze