AKTUALNOŚCI Z CHICAGO



widok z Moment Chicago na Jezioro Michigan i Monroe Harbour Marina
A u nas zmiany bez zmian. Mieliśmy gorące 2 tygodnie z wyborem mieszkania i... zostajemy tam gdzie jesteśmy. Były ładniejsze mieszkania, większe, jedno miało nawet spiżarnię <love> ale uznaliśmy, że to wszystko nie warte zachodu. Nie przekonał nas też żaden symulator do golfa, ring ani boisko do kosza. Najbliżej była pralka. Ale wygrała cena. W obecnym mieszkaniu udało nam się wynegocjować czynsz i finalnie mamy jeszcze obniżkę wobec tego co płacimy obecnie. I brak zachodu z przeprowadzką i zmianami adresu. Wynegocjowałam też z Bartkiem (! raju dlaczego wszędzie trzeba negocjować) nową półkę na mąkę (jeee) cukiernicę i dywan do sypialni! Zawiesiliśmy ostatnie ramki i teraz tylko trzeba zdjęcia wydrukować (kolejne 6 mcy:) Chociaż z tym dywanem to pewnie może być ciężko... W każdym razie bardzo lubimy nasze małe mieszkanko i cieszymy się, że zostaliśmy. Na razie i tak nikt nas nie planuje odwiedzić, więc nie potrzebujemy dodatkowych metrów.  

... no i przyzwyczailiśmy się już do naszego jacuzzi. Nie wiem czy to bezpiecznie w czasie pandemii, ale na pewno jak wieje za oknem i pada śnieg to jest ekstra:)

Obok jacuzzi są grille i można zrobić jedną dużą imprezę:)


Nie wiem kiedy skończyło się lato. Znaczy ono jeszcze jest, ale to już wrzesień. Dzieci poszły do szkoły... Chociaż tutaj nie ma takiej jednej daty jak w Polsce, że wszystkie dzieci idą 1 września. Każda szkoła zaczyna trochę inaczej i zazwyczaj to jest w drugiej połowie sierpnia. W Chicago nadal ładnie i pogoda dopisuje. Dziś 28 stopni, ale coraz częściej zdarzają się chłodniejsze dni. Czas pomyśleć o samochodzie. Ale teraz to tak "na poważnie". Nie będę więcej do IKEA jechała autobusem:P 

W USA sezon letni oficjalnie kończy się w ten weekend. Mamy Labour Day (czyli święto pracy) w poniedziałek i Amerykanie wyjeżdżają na długi weekend. I tak przeżyliśmy tu cały sezon letni, który rozpoczyna się w Stanach długim weekendem na 4 lipca a kończy własnie świętem pracy. A potem śnieg i będzie wiało:) Trzeba przyznać, że Chicago latem jest jak wakacyjna miejscowość. Plaże, woda, sporty wodne, bary przy brzegu jeziora. I dużo słońca. Za dużo. Zjaraliśmy się na Murzynka. Oj, zabrzmiało tendencyjnie. Ale to nie moja wina... To nasz polski język taki jest, np "czarno to widzę", albo "jestem w czarnej d...ziurze".  Nic dziwnego, że Polacy są potem odbierani jako nietolerancyjni:) Do Murzynów nic nie mam, ostatnio nie kradną nawet i jest względny spokój na Michigan Avenue. Tylko sklepy dalej pozabijane dechami i wiele się już nie otworzyło.
I nie wiem czy się otworzą. Własnie ogłosili, że Navy Pier - główna atrakcja turystyczna w Chicago z ogromnym diabelskim kołem, zostanie zamknięta po 8 września przynajmniej do następnej wiosny. Powodem jest pandemia oraz olbrzymie straty jakie wygenerował kompleks w sezonie letnim. Ponieważ jest to atrakcja sezonowa, to dochody są generowane głównie w wakacje sezon ma ogromne znaczenie.  Okazało się, że mają zaledwie 15% obrotu w porównaniu z  ubiegłym rokiem. No i klops. Lubiliśmy tam chodzić na spacery. Był tam piękny widok na miasto...

No nic, czas się zbierać. Jak przystało na "Amerykanów" wyjeżdżamy na długi weekend do Wisconsin. Będziemy zażywać ostatnich kąpieli słonecznych.

Happy Labour Day:)

Widok na Navy Pier (długie betonowe molo z diabelskim kołem po prawej). Wkrótce będzie zamknięte:(


Komentarze