KWARANTANNA W CHMURACH


Koronawirus w USA na dzień dzisiejszy 19.03.20

Zamknięci w wieży. Jak przetrwać w jednym mieszkaniu z mężem. Co to będzie...

Miałam wiele pomysłów jak nazwać ten post i wszystkie równie trafne. Ale się porobiło... Stan na dziś w stanie Illinois to 420 osób zarażonych i 3 zmarłe. Dane są znacznie zaniżone, bo do tej pory nikt się tu za bardzo nie badał i ignorował temat. Więc wszyscy zdążyli się już pozarażać.  Nie badali się też ze względu na koszty. W USA służba medyczna jest płatna, a wykonanie jednego testu kosztowało 3,5 tys dolarów. Też bym wolała upierać się, że to grypa. Bez testów. Dopiero dziś wyszły komunikaty, że testy są darmowe. Ale wole nie wnikać, jakie warunki muszę spełniać, żeby nie zapłacić. Nic dziwnego, że liczby są na razie niskie. Co więcej, nikt nie chciał ryzykować izolacji na 14 dni. W Stanach masz kasę tylko jeśli pracujesz. Nie ma chorobowego ani zwolnienia lekarskiego. Może teraz to się zmieni, i ludzie nie będą się bali kwarantanny. W końcu i tak wszystko zamknięte a ludzie siedzą w domu, więc i tak kasy nie dostają. Zobaczymy jak to wyjdzie.
dziś była wyjątkowa mgła, jakby ktoś nam zasunął rolety, nic nie było widac: ani mostu, ani parku, nawet budynku naprzeciwko. . Wiec tak sobie siedzimy w tej mgle...
Po tym jak zamknęli szkoły, bary, restauracje i muzea, a wszystkich, których mogli wysłali na pracę zdalną, poczyniono kolejne kroki. W poniedziałek zakazano zgromadzeń większych niż 50. Zamknięto biblioteki i sądy oraz wszystkie publiczne instytucje i urzędy. Wydłużono zamkniecie poprzednich (szkoły parki, muzea itp) do 20 kwietnia, W tym wszystkim mają się jeszcze odbyć wybory.... Oficjalnie nie ma (jeszcze) wskazań do pozostania w domu (odgórny nakaz władz), poza tym co w obecnej sytuacji nakazuje zdrowy rozsądek. My jednak zdecydowaliśmy, że siedzimy w domu:) Bartek pracuje zdalnie w sypialni i prowadzi tam swoje wideokonferencje. Ja okupuje salonokuchnie. Odwołałam wszystkie wolontariaty i spotkania, więc jesteśmy teraz skazani na siebie:) Wszystko działa o ile trzymamy się swoich stref, ale ile można siedzieć w małym mieszkaniu. 4 dzień nigdzie nie wychodzimy, więc już zaczęły pojawiać się różne napięcia. Na razie nie mamy czasu się nudzić, nadrabiamy zaległości w sprawach administracyjnych, sprzątaniu i gotowaniu. Tylko Bartka ciężko utrzymać w domu - siedzi ciągle w oknie i wymyśla po co miałby właśnie wyjść: aaa może po cukier (mamy...), to może papier jeszcze kupie (mamy + kupiliśmy 6 paczek chusteczek x150, a poza tym papieru nigdzie nie ma...) to może pobiegam (pada...) to może pójdę do biura po monitor (ale nie mamy gdzie go postawić...), to pójdę do biura zobaczyć jak wygląda puste (ale byłeś tam w piątek zupełnie sam to teraz wygląda tak samo...) to zobaczę co przywieźli do Targetu, na pewno cos przywieźli (ale nic nie potrzebujemy na razie, mamy zapasy...) to idę na siłownie (ale jest zamknięta....) ale widziałem że można wejść... i tak cały dzień:) Zwariować można... Ja wszystko rozumiem, też bym gdzieś poszła. Fajnie czasem gdzieś wyjść, ale kończą nam się opcję. Na razie dobrowolnie nie wychodziliśmy z domu, ale zaraz się okaże, że nawet jak będziemy chcieli, to nigdzie się pójść nie da. 
W naszym budynku od wczoraj nie działają już żadne przestrzenie wspólne - czyli siłownia, basen, dodatkowe pomieszczenia, gdzie można się było wyprostować. Dodatkowo odwołali wszystkie zajęcia z malarstwa i robienia drinków (ach... te problemy pierwszego świata...). Hiszpański zakończony... Teraz siedzimy w swoim małym gniazdku. Całe szczęście, że w miarę zdążyliśmy się urządzić, bo nie wyobrażam sobie siedzieć w mieszkaniu tyle czasu i nie mieć tych podstawowych rzeczy - kanapa, łyżki, krzesła. Trochę doskwiera mi brak obrazków na ścianie, ale nie jest to takie krytyczne do przetrwania:) No chyba, że się dłużej będę przyglądać...
Ostatnio kupiliśmy tez termomixa, więc na brak pomysłów na gotowanie naprawdę nie mogę narzekać. O ile mieliśmy wątpliwości czy to rozsądne wydawać tyle kasy kiedy nie zdążyliśmy uzbierać górki, to teraz nie mamy wątpliwości. W sklepie chleba nie ma, a my tu chałki, brioszki, bułeczki z makiem, drożdżowe, wczoraj była karpatka (!), pączki 2 razy, chleby różne.  Oprócz tego robimy masło, lemoniadę, pasty, zupy, kemy do ciast, własny budyń czekoladowy, smoothie, i kostki rosołowe. Na razie mamy go dopiero 3 tygodnie, więc powili się poznajemy, ale okoliczności do gotowania sprzyjają. Własnie kończy się piec chlebek bananowy. Popularne pieczywo (?) tutaj. Chociaż bardziej ciasto, bo słodkie jak ulepek. 4 dojrzałe banany i w przepisie jeszcze z pół kilko cukru...
serio bułki były

pączki też, z polską marmoladą...

Na razie fajnie się gotuje ale tylko dopóki jest z czego. W naszych osiedlowych sklepach dalej pusto. Reszta wykupiła to, co zostało z piątku i teraz Bartek z okna obserwuje Target (nasz lokalny sklep) i monitoruje dostawy. Za każdym razem jak widzi ciężarówkę, to chce biec do sklepu i sprawdzić co przywieźli... Komuna musiała być ciężka. Śmiać mi się chce, że kupujemy na wszelki wypadek co przywieźli, a nie zastanawiamy się co nam będzie potrzebne. Takiej wypchanej lodówki nie miałam nigdy. 3 główki sałaty.... 5 kilo ziemniaków.... 5 serów łoooo matko. Kiedy my to zjemy. A jeszcze dziś biegliśmy się doposażyć, bo straszą ze jutro ma wejść wojsko i odciąć miasto. <wow> Na lawetach pociągowych przyjechało pełno wojskowego sprzętu... Ja nie wiem co oni z tym będą robić. Nie wiem za bardzo o co chodzi, i jak to miasto mają odcinać, ale na wszelki wypadek pobiegliśmy do sklepu po więcej (serio) produktów, i jeszcze mamy kolegę z Polski w budynku z samochodem co nam zrobił zakupy w polskim sklepie. Wiec czekam własnie na dostawę mąki żytniej, pszennej, orkiszowej, ogórków kiszonych, śledzi twarogu i mam nadzieje kiełbaski. <love> A drugi kolega proponował wyprawę do Costco (coś w stylu Makro). Dobrze mieć na kogo tutaj liczyć, jakoś tak raźniej.

EDIT: zakupy przyjechały! teraz to można siedzieć w domu:)  ogóreczki, paprykarz, nawet drożdże i ser biały jest (w USA ciężko upolować w zwykłym sklepie) . Jeee święto!


Podobno Trump  chce wysłać wszystkim czek na 1000 dolców "zapomogi" plus po 500 dolców na dziecko. Chyba dogadywał się z PiSem:) Może nam też się będzie należało? w końcu płacimy tu już podatki nooooo

Komentarze