WEEKEND W WISCONSIN



Spędziliśmy weekend w Wisconsin. Było odprężająco, a czasem nawet śmiesznie. Jak zwykle musiałam zrobić z siebie pośmiewisko. A to było tak: parkujemy na stacji benzynowej, byliśmy na 2 samochody. Weszliśmy do środka a potem przed odjazdem omawiamy szczegóły przy jednym z samochodów. Okej, ustalone, jedziemy. Wsiadłam do samochodu, Bartek poszedł z drugiej strony. Coś jednak długo nie wsiada... a ja wsiadając zobaczyłam kontem oka, że w drzwiach były śmieci, których tam nie zostawiłam. Cóż... pomyślałam, że ich nie zauważyłam wcześniej. Zapinam pasy i dziwie się, że miedzy siedzeniami nie ma portfela, który przecież przed chwilą tam leżał. Hmm... Bartek dalej nie wsiada, pewnie się na coś zapatrzył... O kurde, gdzie są fotele, które jeszcze przed chwilą były za mną? Co się dzieje? aaaaaa! okradli nas... cóż ...okazało się, że wsiadłam do baaardzo podobnego, ale jednak obcego samochodu.... Bartek siedział w jednym dalej i się nie zorientował, że ja też siedziałam, ale w tym obcym obok:P Wyskoczyłam jak oparzona. Nie chciałam żeby ktoś mnie posądził o kradzież... No szok, dlaczego ludzie nie zamykają samochodów? co za dziwny kraj... noooo

dzień bez kwasa dzień stracony


Wyspa Washington Island w Wisconsin słynie z pól lawendowych

Komentarze