ROBIMY ŚWIĘTA W CHICAGO

Grand Avenue w dzielnicy Streeterville

.... trochę nam smutno. Nawet bardzo. Aż mi się ostatnio pisać nie chciało nic. Grudzień jest przecież taki piękny, świąteczny... Wszędzie lampki, choinki i prezenty. Kojarzy się z domem:) Niestety w tym roku na Boże Narodzenie zostajemy w Chicago. Według planu od wczoraj mieliśmy już cieszyć się pobytem w Polsce, ale musieliśmy zrezygnować z lotu:( I to nawet musieliśmy nie tylko "przełożyć" lot, ale go zupełnie "odwołać", bo przekładać można tylko do roku czasu. Jakoś to gorzej przeżyliśmy, bo do tej pory cały czas mieliśmy datę powrotu do domu, a teraz jesteśmy tu bezterminowo <wow>. Taki to dziwny rok 2020. Nikt nie spodziewał się zarazy, a my nie mieliśmy pojęcia, że wylatując z Warszawy 8 stycznia 2020, będziemy musieli pożegnać się ze wszystkimi przynajmniej na rok. A w sumie to nawet nie wiadomo na jak długo teraz. To nasza najdłuższa przerwa od Polski. Po dzieciach rodziny i znajomych, widzimy, że czas jednak szybko biegnie. Ciekawe jak zmieniła się Warszawa, co przybyło, co ubyło. Pewnie będziemy w szoku jak wygląda funkcjonowanie w stolicy w czasach pandemii. My pamiętamy jeszcze pełne sklepy i ulice, gwar w komunikacji i tłok na mieście.... Ciekawe czy to jeszcze kiedyś wróci. Tęsknimy za Warszawą, tęsknimy za Polską, za rodziną i przyjaciółmi. I mimo, że w Chicago jest wspaniale i nie mamy na co narzekać, to jednak święta poza domem będą trudne. Dobrze, że mamy pod ręką  polską kiełbasę i śledzie:) Najgorzej, że to nie jest nasz wybór, tylko sytuacja zmusiła nas do zostania w USA. Wszystko przez ten COVID. Nie straszna nam kwarantanna, ani sama choroba, bo już ją przeszliśmy. Nie ma też problemu z powrotem do Polski, bo loty zostały wznowione, a obywateli zawsze przyjmą. Musieliśmy jednak odwołać nasze bilety, gdyż do USA nie wpuszczają nikogo na wizach. Żadnych wizach: ani turystycznych ani pracowniczych. Tylko obywatele lub stali rezydenci (czyli posiadacze zielonej karty) mogą wjechać  do USA. Dla nas oznaczało to tyle, że wracając na kilka dni do Polski nie mamy zagwarantowanego powrotu do Stanów. Być może wpuszczą, a co jak nie? Istniało też duże ryzyko, że nawet przy zaawansowanej akrobatyce wizowej mogliby nas podzielić czyli np. wpuszczą Bartka, a mnie nie. Teoretycznie byłby możliwy powrót przez Meksyk, Turcję lub jakiś podkop, ale wydawało nam się to co najmniej wątpliwym i bardzo skomplikowanym rozwiązaniem. Cały czas liczymy na to, że "zaraz" się wszystko otworzy. Pomijam fakt, że w takim stanie jesteśmy już od marca 2020. Teraz celujemy w Wielkanoc. Lub jakiekolwiek okno pogodowe na loty. Jak tylko będziemy mieć gwarancje powrotu...

Choinka przy Michigan Avenue przed Wrigley Building

A to nasz obecny widok z okna, wszystkie drzewka ubrane są w światełka. Skromnie ale z klasą jakby to Szymon powiedział:)
Snieg do tej pory był tylko raz i poleżał może z godzinę. Za to mglistych i brzydkich dni mamy znacznie więcej...


Tymczasem "robimy" święta w Chicago. Choinkę kupiliśmy już w listopadzie. Wczoraj zrobiliśmy pierniczki. Na Wigilię idziemy do przyjaciół z Chicago. Cieszymy się, że przygarnęli takie 2 samotne kropki. To polska rodzina, więc będzie opłatek i polskie dania. Ja robię karpia, piernik, śledzie i cos tam jeszcze wymyślę. Nie wyobrażam sobie Wigilii bez karpia. Tylko skąd ja go tu wyczaruje? Jutro wybieram się na polowanie! Najwyżej będę wycinać z papieru...


Choinkę zbudowaliśmy już w listopadzie

Tymczasowo stanęła przy kanapie i tak już została

Mamy nawet kilka bombek


Mamy nawet zapakowane prezenty!

robiliśmy pierniki, ale nie wszystkie udało się pomalować...

Dostaliśmy nawet paczki z Polski:)

Przyszły kartki <jejejeje>


Komentarze