PRAĆ CZY NIE PRAĆ?



Od dawna zbieram się do napisania słów kilka o pralce. Tak, o pralce... Amerykańskiej standardowej pralce, która wygląda jak wielka szafa i dla której jest przeznaczony osobny pokój w mieszkaniu. Jak pełnoprawny członek amerykańskiej rodziny:) Rzecz niepojęta, że kraj który szczyci się byciem najlepszym miejscem do życia na ziemi korzysta z rozwiązań z minionej epoki. Bo kiedy  były u nas "Franie", czy ktoś pamięta jeszcze takie rozwiązanie? Jeśli nie, zapraszam do USA! 

Amerykański potwór do prania. Nie polecam. Pralka na dole suszarka na górze

Każdy robił kiedyś pranie. Ja zrobiłam tysiące prań i nie sądziłam, że będę kiedyś zastanawiać się nad istotą tego procederu. Co tu może być trudnego? Co tu można zepsuć. Pomijam fakt farbującej odzieży.... Pralka jest do prania - wkładasz i wyjmujesz czyste. I nie zastanawiasz się nad tym za dużo. Chyba, że jesteś w USA, wtedy trzeba się 2 razy zastanowić. Prać czy nie prać? Oto jest pytanie...

Ale zacznijmy od początku. Po pierwsze w USA pralka w domu nie jest standardem. Tak... większość domów nie ma swojej pralki. Dziwne, nie? Podobno w niektórych budynkach w Nowym Yorku posiadanie pralki w mieszkaniu jest wręcz zakazane. Popularne są za to wspólne pralnie na żetony znane z licznych amerykańskich filmów. Nic w nich fajnego jednak nie ma, bo pralki są tak samo słabe jak ta co mam w domu - nie dopierają, a jeszcze nie wiadomo kto tam co wcześniej robił. No i trzeba czekać "gdzieś" na to pranie i paradować z brudnymi skarpetkami po osiedlu. Po drugie te pralki są ogrooomne. Mam na myśli ogrooomne jak nie wiem co - nasze małe europejskie łazienki  pomieściłyby tylko taką pralkę i byłyby po prostu pomieszczeniem na pralkę:) Co nie znaczy, że ta pralka pierze więcej:) Po trzecie w standardzie są tu pralki z suszarkami. Więc owszem są pralki w mieszkaniach, ale trzeba mieć na nie bardzo dużo miejsca i zestaw odpowiednich podłączeń. My mamy pralkę w mieszkaniu, która jest podłączona do... gazu (!) ahahaha, ja bym tego w życiu nie wymyśliła. Ale to suszarka jest na gaz. Pralka nadal na wodę:) Bardzo chcieliśmy mieć pralkę w mieszkaniu, żeby nie biegać do pralni publicznej, ale  jak się zastanowię ile już szkód narobiła, to chyba wolałabym jej nie mieć....

pralnia publiczna. Ładowanie od frontu dla suszarek:)

W czym cała rzecz? Nie da się w tej pralce prać. Po prostu sprzęt do prania który tu jest (tak przynajmniej go tu nazywają) się do tego nie nadaje. Jest duży, głośny, konsumuje energii jak smok, zajmuje pół mieszkania, a na koniec nie robi tego co ma robić - nie pierze (!) i jeszcze niszczy ubrania. Już zaczęłam się zastanawiać czy nie przestać prać w ogóle.... Bilans na dziś to: skurczone spodenki od piżamki, 2 skołtunione bluzki, poszarpana sukienka (do wyrzucenia), 3 "zjedzone" guziki, pozaciągane ręczniki (wszystkie), obgryziony rękaw w białej koszuli, tona "kłaczków" na białych poszewkach (nie do ściągnięcia), pozaciągana bielizna, dziura w sweterku na rękawie. Wszystko do wyrzucenia, a przyjechałam tu z niewielką ilością ubrań... Buuuu... 
Na początku myślałam, że po prostu jednak nie umiem prać, ale poddaje się. Pralka mnie wykończyła. Wiele rzeczy jest zadziwiających w tej Ameryce, ale nie mogę pojąc jak przez tyle lat w kwestii prania nie poszli do przodu... Nigdy nie sądziłam że zatęsknię za swoją starą zardzewiałą pralką z lekkim zapaszkiem, którą miałam w wynajmowanym mieszkaniu w Polsce. W porównaniu do tego "potwora-pralki" którego tu mam to po prostu cud techniki. Przyjrzyjmy się temu bliżej:
  • Pralka jest toporna, brzydka i głośna. Wszystko skrzypi, dudni i wali jakby własnie odpalała silniki i leciała na księżyc. Jak pierwszy raz robiliśmy pranie to zastanawialiśmy się  czy to jakiś nalot bombowy. Pralkę można otworzyć w każdej chwili, bo ma tylko takie toporne wieczko jak w puszce. Robi przy tym mnóstwo hałasu. Zapomnij o cichym domyku. Otwieranie i zamykanie z wielkim przytupem. Sąsiedzi na pewno wiedzą, kiedy robię pranie:) Ale dzięki temu, że mogłam tam zajrzeć w trakcie prania, mogłam też zorientować się jak "to" działa.
  • W większości pralki ładowane są od góry. Znamy to rozwiązanie z Europy, ale nie do końca o to samo chodzi. Tak, pranie wsadza się "od góry", ale bęben pralki jest umiejscowiony poziomo w stosunku do podłogi, a nie pionowo jak w naszych pralkach. Rozwiązanie dokładnie takie jak w starych "franiach". Na środku bębna jest śrubokręt, wokół którego kręci się bęben z praniem.  Śrubokręt ma zęby i lubi  się wkręcać - najbardziej w ubrania. Teraz wiem skąd te pogryzione koszule...
wnętrze potwora

  • Łopatki od śrubokręta nie są jednak na tyle duże, żeby zgarnąć całe pranie, więc w efekcie rzeczy są mieszane a nie prane i wirowane jak być powinny. Trochę tak, jakby ktoś mieszał zupę w garnku, ale tylko w samym środku:)
  • Pralka i bęben pralki są ogromne - ale instrukcja obsługi mówi, aby ładować je tylko do połowy. Okazuje się, że mimo iż zmieściłabym się cała do bębna pralki, mogę tam wrzucić zaledwie kilka rzeczy - średnio połowę tego co wrzucałam do swojej starej pralki. Mało to efektywne..
  • Te nowsze pralki są wodooszczędne - oznacza to , że nalewają połowę bębna wody, a nie cały (dlatego można załadować pranie tylko do połowy). Bardzo to sprytne... Przy czym pierze się tylko to co jest w wodzie. Jeśli coś wystaje z wody, przez cały cykl prania będzie suche. To dlatego ze rotacja jest tylko w poziomie. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy pod koniec cyklu otwieram pralkę, a część rzeczy jest sucha....Taaak, kilka razy "dopychałam" ręka wystające elementy. Czy to się liczy jak pranie ręczne? Do tego te pralki zużywają średnio 2 razy więcej wody i detergentów. Nawet te wodo i energooszczędne
oszczędna? a nie pierze...

  • Nie ma miejsca na detergenty. Proszek wsypuje się bezpośrednio do bębna na pranie. Podobno płyn do tkanin wrzuca się do tego śrubokręta, ale jeszcze nie próbowałam. Innych wynalazków nawet nie ma co sprawdzać.
  • teraz włączamy pralkę - wybór programów zatrważający: Normalny, Delikatny i Zwykły. Nie wiem czym się różnią.  Chyba czasem prania. Najdłuższy program z zegarkiem w reku to 14 minut. ...serio? no comment
Panel sterowania do pralki i suszarki na gorze. Skomplikowany ale mało zaawansowany. Zresztą co nie wybiorę i tak nie dopierze.
  • Ekstra mogę tez ustawić temperaturę. Ale nie na stopnie, to chyba dla Amerykanów za trudne. Mogę wybrać pomiędzy: zimna, chłodna, ciepła i gorąca. Co to oznacza? musiałam sprawdzić na własnej skórze. Spodziewałam się, że gorąca woda to nasze 60 stopni. Ale w cieplejszej wodzie myje ręce... Miała pewnie nie więcej niż 20 stopni. Okazuje się, że te pralki nie mają wbudowanej grzałki. (!) Pobierają wodę z kranu. A że są energooszczędne, to wodę ciepłą mieszają z zimną. Nawet jak chcę "gorącą". Więc piorę w zimnej <wow>
  • Dla bajeru można jeszcze wybrać poziom zabrudzenia. Nie widziałam różnicy w praniu.
  • Mamy też wielki bęben na suszarkę zasilaną na gaz. Opcje suszenia następujące: Normalny wysoka temperatura, Normalny niska temperatura, Czasowy. To dodatkowy bajer, bo nie mieliśmy wcześniej suszarki, wiec nie ma co narzekać. Oprócz tego, że niszczy rzeczy, zostawia śmieci i kłaczki, zaciąga i skurczyła mi pranie toi robi to głośno przez 2 godziny. Eee tam, nie dla mnie takie wynalazki. Kupiłam sobie tradycyjną suszarkę i rozkładam jak potrzebuje:)
I jak to pranie ma się doprać? cykl 14 minut lekkiego mieszania, woda lekko ciepła, tarcia prawie nie ma, bo za dużo rzeczy wrzucić nie można. A wody tyle ze kąpać się można. ech.. I jeszcze jest pełno "kłaczków". Fuj. 

Narzekaliśmy na pralkę, to wymienili nam na nową. Jeszcze z metką, whirpool. I jest tak samo zła jak tamta. Proszę przyślijcie mi pralkę z Polski!

Komentarze

Prześlij komentarz