KAŻDEMU SIĘ MOŻE ZDARZYĆ...
Są takie chwile, kiedy można się wstydzić za kogoś. Najgorzej jednak wstydzić się za siebie. Ale przy tej ilości wtopek mniejszych i większych, które mi się przytrafiają CODZIENNIE, to już się nawet przyzwyczaiłam. Ojtam ojtam, każdemu się przecież może zdarzyć. Mały czy większy kwas to już nie robi żadnej różnicy. My name is Kwas. Jola TheBean Acid Kwas. A to zobowiązuje.
To był zwykły dzień i zwykła wizyta w drogerii Sephora. W USA też mają Sephory, więc chociaż troche znajomego świata. Ufff... Nie jestem super stałym bywalcem, więc mało się orientuję w rozkładzie sklepu. Znam mniej więcej tą część z kosmetykami kolorowymi, ale jest tam też wiele innych działów, które do tej pory jakoś omijałam. I dziś postanowiłam to zmienić. Akurat miałam ekstra 5 minut, więc postanowiłam zgłębić temat. W sumie nic odkrywczego, dział z kremami, ogólnie chyba pielęgnacja skóry. Chodzę od półki do półki i oglądam słoiczki i flakoniki. Mam takie coś, że lubię zachwycić się formą:) Generalnie byłam pierwszy raz w tym dziale, więc nie znałam marek ani produktów, które tam mieli. Bynajmniej jednak nie wyglądałam na zagubioną. Dobrze było mi tam samej:) Od razu jednak podeszła do mnie ekspedientka z pytaniem czy potrzebuje pomocy. Znacie to uczucie, jak chcecie sobie pooglądać na spokojnie, a tu od razu ktoś podbiega z obsługi☹️ niby fajnie, można o coś zapytać, no i pewnie im się nudziło, bo nie było klientów. Ale od razu czuję się podglądana. Już nie można tak swobodnie wszystkiego dotykać i w ogóle... Zresztą, i tak nie chciałam niczego kupować, tylko pooglądać, więc podziękowałam i dalej podziwiałam różne wymyślne słoiczki z kremami. Wreszcie byłam sama i czułam się znowu swobodnie. Nawet mogłam coś powąchać albo sprawdzić konsystencje. Fju fju. Tyle marek dookoła, wszystko nowe i nikt mi nie przeszkadza:) szaleństwo! Pomiędzy jedną a drugą sesją smarowaniowo-wąchaniową znowu pojawiła się ekspedientka (uparci są), teraz inna, i znowu pyta czy mi nie pomoc😡 Przecież mówiłam, że chcę pooglądać, czy teraz każdemu osobno muszę powiedzieć, że nie kupuję, tylko oglądam? Wrrr… tym razem już trochę poirytowana odpowiadam, że chciałam swobodnie pooglądać. SAMA. Na to miła pani z uśmiechem odparła, że jasne, tylko ten krem co sobie wsmarowałam właśnie w rękę (jakoś dużo mi się nabrało, więc moglam się wysmarować aż po łokcie) może mieć mało przyjemną konsystencję, bo to właściwie maska do włosów, i jakbym jednak szukała kremu, to jest obok… 😦 no jakoś się tak lepił dziwnie, ale co - miłam zacząć wsmarowywać maskę we włosy w tej Sephorze? to by dopiero było:)
także tego, niech żyje zgrabność! 😏 No i mogło być gorzej. Mogłam trafić na szampon dla kota:)
Komentarze
Prześlij komentarz